Najnowsze komentarze
miRO_SV do: I had a dream...
Fajne Podoba mnie się :)
road do: [*]
traumatyczne przeżycie... szkoda c...
HeyyyYouuuu do: Motoholizm ?
Szkoda, że już nie piszesz...Bardz...
Żmija do: Motoholizm ?
Śnieg stopniał a tutaj cicho sza....
Googi do: Motoholizm ?
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa nie ...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

14.08.2009 05:46

[*]

Nie będę ukrywał, że z zamiarem napisania tego tekstu nosiłem się dosyć długo, ale nie chodziło wcale o brak czasu, brak ogólnego zamysłu jak miałby on wyglądać czy brak weny twórczej… po prostu nie mogłem. W życiu każdego człowieka zdarzają się sytuacje, które na zawsze odmienią jego życie, czasem pewne zdarzenia trzeba sobie poukładać w głowie, zastanowić się, przemyśleć i choć to niewykonalne to przynajmniej starać się zrozumieć.
Tekst Lovtzy o znieczulicy w naszym społeczeństwie, uświadomił mi, że niektórych doświadczeń nie można trzymać dla siebie, czasem, choć to trudne trzeba o wszystkim opowiedzieć, żeby inni się zastanowili, a może po trosze, żeby nie zostać z problemem sam…
Zacznę może od początku, ale nie spodziewajcie się jakiegoś poukładanego i błyskotliwego tekstu, nie o to tutaj chodzi…
Początek majowego weekendu, gorący poranek, ze snu budzi mnie ojciec i oznajmia, że mamy „coś” ważnego do załatwienia w Sączu. Szybko się przebieram i po kwadransie siedzimy już w Sprinterze. Kierunek autostrada a4 katowice-kraków.
W Katowicach, będąc myślami jeszcze całkiem gdzie indziej, mijam zjazd na a4, cholera… jakis geniusz wpadł na pomysł rozkopania całego miasta w tym samym czasie, więc żeby wrócić na trasę trzeba zatoczyć koło… stracone 10 minut… 10 minut…
W końcu jesteśmy już na autostradzie, oczywiście są korki, to początek weekendu, do tego jeszcze te wieczne remonty…
Jako, że przyzwyczajony do korków nie jestem to mijam „peleton” czymś w rodzaju pobocza… hmm… nadrobione jakies 50 minut…
Pewnie dojechałbym tak do końca tej zakichanej autostrady, ale coś podkusiło mnie, żeby w pewnym momencie dołaczyć do innych i trochę odstać…
Nic nadzwyczajnego… stanie w korku… 99% tego typu historyjek mogłoby się tak zakończyć… nic nadzwyczajnego…
Ale tutaj dopiero zaczyna się moja historia, historia jednego dnia, który na zawsze zmieni resztę dni jakie mi pozostały…
Radio „cośtam” brzęczy, temperatura sprawia, że musze otworzyć okno… pisk opon, ale jakiś taki niezwyczajny, przerażający, głuchy dźwięk i… przelatująca z sąsiedniej strony Yamaha pada na stojący przede mna biały Peugeocik dosłownie półtora metra od Sprintera… Ojciec (lekarz) już wysiadł, a ja siedzę wpatrzony tępym wzrokiem na kupę rozgniecionego żelastwa, które jakieś 3 sekundy temu było Yamahą R1 i nie mogę nic zrobić… w końcu wysiadam i biegne gdzieś do przodu, to jakieś 30 metrów, a wydaje mi się jakby to było 30 kilometrów… mijam ludzi, niektórzy wysiadają, żeby spojrzeć, inni siedzą, zdaje się, że ich to nie dotyczy, niektórzy nieśmiale spoglądają w „tamtym” kierunku, inni nawet nie zauważają tego co się stało… ale wszyscy oni mają takie pozbawione uczuć oczy, jak szklane kule… puste…
Dobiegam… dużo krwi… naokoło tłum gapiów… rozrzucone buty… gdzieś dalej rękawice… i sylwetka człowieka… bezbronnego… wszystko takie nierealne… ręce mi się trzęsą… nie wiem co robić…
„Szybko… nogi” w końcu słyszę krzyczącego ojca… wokół 5 lekarzy… wszystko „będzie dobrze” myśle sobie…
„Kto ma bandaż ?!” – krzyczę, „Bandaż!!!”- krzyczy równie przejeta młoda dziewczyna, chyba córka jednego z lekarzy, nie wiem, teraz niczego nie jestem pewny…
W końcu jest bandaż… trzeba obwiązać nogi, rozerwane kolana… zatamować krew… wszędzie jej pełno.
 Wkładam ręce pod nogi tego chłopaka… są już całe w kałuży krwi… jest taka zimna… lepka… taka napawająca lękiem… krew wcale nie jest bezwonna… ma taki charakterystyczny zapach… śmierci… pierwszy raz czuję ten zapach… nigdy go nie zapomnę…
Obwiązuję bandaże z całej siły… nie wiem co czuję może złość, żal, strach… już… gotowe… została jeszcze rozerwana miednica… bandaże nie wchodzą w grę… za duże ryzyko… kręgosłup może być złamany… szybka decyzja… na szczęście ma pasek…
Od „kogoś” dostaję butelkę zimnej wody… „nie można pozwolić, żeby jego organizm się przegrzał” słyszę… w tym samym czasie ojciec i inni lekarze prowadzą reanimację… patrzę na tego chłopaka… bezwładne ciało… oczy na wpół przymknięte, ale takie pełne życia… już wiem, że tak łatwo się nie poddamy, będziemy walczyć…
„Już po nim, nie ma sensu dalej…” słyszę głos skądś – „nie, nie przestawać” krzyczy ojciec…
Udało się… oddycha… serce zaczęło powoli pracować… teraz czekamy tylko na karetkę… jak ten czas się dłuży…
Pierwsi są oczywiście ze służby porządkowej autostrady… gruby jegomość obchodzi motocykl dookoła… nawet nie podszedł, żeby pomóc, zobaczyć co się stało… beznamiętnie gapi się na kawałek metalu…
Przyjeżdża policja… straż… gdzie ta karetka ?! Jest w końcu… wyskakują sanitariusze… kończymy reanimację… oddycha… serce dumnie pompuje krew… na noszach chłopak zostaje wniesiony do karetki… zamykają się drzwi… podbiegam do lekarki i daję wizytówkę, „gdyby było coś potrzebne”… karetka znika za horyzontem…
Wszystko trwało godzinę… godzinę, która wywarła większe wrażenie niż 20 lat życia…
Wracamy do samochodu… chce coś powiedzieć, ale nie mogę…
Niedługo potem dzwoni telefon… odbiera ojciec… po chwili spływa mu po policzku łza… nie trzeba słow… dlaczego? Przecież wszyscy tak się staraliśmy, przecież tak chciałem, żeby było dobrze… czemu to nie wystarczało ?!
Nigdy tego nie zapomnę… czułem strach, złość, rozgoryczenie, żal, gniew… to było straszne, przerażające… ale mam nadzieję, że każdy nastepny razy będzie tak samo intensywny, bo tylko to sprawi, że nie przejdę do porządku dziennego z takimi tragediami, że będę walczył i się nie poddam do końca, nawet jak inni będą mówili: „Już po nim, nie ma sensu dalej…”
W końcu za kilka lat będę lekarzem… ale przede wszystkim jestem człowiekiem… do tego nie trzeba kilku lat studiów…

A na spotkanie się spóźniliśmy… ale o dziwo świat się nie zawalił…

[*]

Komentarze : 14
2011-01-04 19:54:07 road

traumatyczne przeżycie... szkoda chłopaka :( [*]

sama w minionym sezonie jechałam do kumpla po wypadku na obwodnicy to, że nie skończył tak jak tu opisany to w sumie cud...ten dzień też na zawsze pozostanie mi w pamięci, oby jak najmniej takich sytuacji. Niestety masz rację nadal spora ilość społeczeństwa w takich chwilach zamiast szybo pomóc patrzy z niedowierzaniem, kiedy liczy się każda sekunda.
życzę powodzenia na studiach, ciężki kierunek :)

2009-10-25 17:09:43 do-góry-kołami

jako człowiek nie powinnieneś się zastanawiać nad tym czy ktoś zasługuje żeby mu pomóc czy nie, bo nikt nie zasługuje na śmierć na zimnym kawałku asfaltu
A sam wypadek był spowodowany tym, że ktoś zajechał temu chłopakowi drogę, i nie ma znaczenia tutaj czy jechał szybko czy nie, to nie zmniejsza ani nie powiększa jego prawa do życia

2009-10-24 15:33:35 PinKee

Czegoś tutaj nie rozumiem. Jaki przebieg miał konkretnie ten wypadek? Bo wydaje mi się, że był korek na A4 albo przynajmniej sznureczek aut jadących z niedużą prędkością. To skąd niby ta R1 miała jakąś kosmiczną prędkość, że aż tak ją zmasakrowało? Zaraz mnie tu pewnie zlinczujecie, ale ja uważam, że kolesie na plastikach (i nie tylko, ale w głównej mierze), którzy zapierniczają na nich grubo powyżej dozwolonych limitów prędkości, są sami sobie winni własnych kontuzji, urazów, a często też i śmierci. Głupków nie jest mi żal. Żeby nie było - sam jeżdżę na motorze, więc nie jest to wcale opinia 'puszkarza' czy innego ignoranta. Jestem świetnym przykładem na to, że jak ktoś jeździ w miarę powoli i rozsądnie, to nic mu na drodze nie grozi, nawet ze strony innych uczestników ruchu.

2009-10-10 16:22:03 Ellaa

Jezu. Non stop ciarki....
2 tygodnie temu kolega, więc reakcja mojego organizmu nie dziwi. Chociaż nigdy w życiu mi się to nie zdarzyło w momencie czytanie tekstu.

Za tych Wszystkich... [*]

2009-10-05 06:42:30 zibi

(*) Zrobiliście wszystko ! oby więcej takich ludzi jak ty i ojciec.. szacunek dla was ..

2009-10-01 17:29:38 Karolina0718

Takie jest nasze społeczeństwo, jeszcze wiele musi się zmienić aby człowiek nie przechodził obojętnie obok krzywdy innych która może dotknąć każdego z nas... Świat zacznijmy zmieniać od Siebie. Nawet gdy jedna osoba która po przeczytaniu tej historii puści jej morał w świat będzie to droga w dobrą stronę

2009-08-22 14:11:52 Marekku

Teraz coś z moich rodzinnych stron. http://www.112.pl/slaskie/dabrowa-gornicza-w-wyniku-zderzenia-27-letni-kierowca-motocykla-zginal-4310.html BWM bujają się dresy i same buraki, wcale mnie to nie zdziwiło tylko najbardziej szkoda tego motocykilisty...aż krew zalewa jak się to czyta ale cóż

2009-08-20 20:56:54 Marylin M.

Nie wiem, co bardziej by mnie poniosło...Czy bezsilność, czy nienawiść do tych wszystkich ludzi, którzy stoją podczas takich wypadków i tylko komentują, kręcą głowami, a z ich ust padają PROSTE, zbyt proste słowa: "gnojek zapieprzał aż w końcu się zabił!". Ba! Oni nie muszą tego mówić, to się maluje właśnie na ich twarzach...Jeśli poniosłaby mnie nienawiść, w twarz wykrzyczałabym takiemu elementowi, ŻE LICZY SIĘ ŻYCIE, a nie to, ile km/h ktoś jechał...Piję w tym momencie do powszechnej opinii o motocyklistach, która odbija się czkawką właśnie w takich tragicznych momentach.Zawsze kiedy czytam, lub słyszę takie historie łzy cisną mi się do oczu.Może dlatego, że moim największym marzeniem jest motocykl, na wiosnę chcę zrobić prawojazdy i dostaję gęsiej skórki na samą myśl o tym, że mogłabym chociażby zwyczajnie się nim wywrócić, a jedyne czego mogę oczekiwać od polskiego społeczeństwa to spojrzeń, głupich haseł pod nosem.O cięższych wypadkach ze mną w roli głównej nawet nie chcę myśleć, zakładam, że tak owe się nie wydarzą...

2009-08-15 21:49:14 Doc

Znam to uczucie, bezradność, żal, osłupienie.
Ja swoją godzinę miałem 13 lat temu. Jechaliśmy we trzy osoby - Ja moja przyszła żona i mój wujek. Jechaliśmy do Sulistrowic zapraszać Rodzinę na nasze wesele. Ja z żoną zaraz po zakończeniu stażu, wujek lekarz z doświadczeniem. Za Sobótką widzę busika stającego na drodze z migającymi światłami, na drodze leży jakby jakaś paczka. Podjeżdżamy bliżej - paczką był tył 126p, w rowie z drugiej strony 506 stoi. Wyskakujemy z samochodu, i widzimy porozrzucane ciała ludzi. Maluchem jechała cała rodzina: Rodzice i dwie córki tak na oko 5 i 15 lat. Jako pierwszą zobaczyłem ich mamę - nie żyła, głowa prawie oderwana od ciała. Obok leżała młodsza dziewczynka we wstrząsie, w stanie krytycznym, krzyczała,a w zasadzie piszczała z bólu, ją ratował wujek. Starsza córka była obok pozostałości malucha, połamane obydwa podudzia, moja żona się nią zajęła. Ja znalazłem w rowie ich ojca, poraniony i połamany twarz we krwi, otwarte złamanie przedramienia. Kierowcy ciężarówek którzy dojechali na miejsce poprzynosili swoje apteczki. Gdy opatrywaliśmy rannych, zobaczyłem coś co mnie po prostu zamurowało, dodam, że na środku jezdni była ogromna kałuża z benzyny i oleju który wyciekł z wraku malucha i my wszyscy byliśmy w tej benzynie usmarowani.
Dookoła wraku wianuszek gapiów. Idiota nr 1 ciołek z pobliskiej wsi stał, pieprzył głupoty i palił papierosa, głup nr 2 kręcił ten obraz, śmierci męczarni i bólu kamerą. Ręce mi opadły, jakiś kierowca tira który mi pomagał po prostu wstał złapał głupa nr 1 wyciągnął z kałuży benzyny i kopnął go w tyłek tak, że wpadł do rowu z boku drogi na szczęście pilnował żeby fajka nie wpadła do benzyny. Kto wyrwał kamerę głupowi nr 2 nie wiem widziałem tylko jak leży potrzaskana na drodze.
Na ten cały tłum gapiów do pomocy poszliśmy my i jeszcze 3 kierowców tirów i busika którzy nadjechali - a reszta , no cóż oni mieli igrzyska za darmo.
Do tego wypadku przysłali najpierw 1 karetkę - starego 125p lekarka jak z niego wyszła była w takim szoku, że wenflon młodszej dziewczynce zakładał mój wujek, potem pojechali z tym dzieckiem w stronę Wrocławia. Kierowcy 506 fizycznie nic się nie stało, ale był w strasznym szoku.
Niestety wypadek przeżył tylko ojciec i starsza córka.
Do dziś pamiętam obraz zmasakrowanej twarzy ojca, krzyki młodszej córki i maskę śmierci na twarzy ich matki.

2009-08-15 02:15:32 Żmija

Bezsilność - to chyba najgorszy stan w jakim możemy się znaleźć. Taka cholerna niemoc pomimo, że tak wiele chciałoby się zrobić... Dobrze wiedzieć, że są na świecie ludzie tacy jak Ty.

2009-08-14 13:19:57 juno

Powtórzyłbym tylko słowa Toksycznego i Speedfighterki. Oby nikt z nas nie potrzebował takiej pomocy...

2009-08-14 11:59:46 speedfighter636

Zamarłam ... Napisane sercem, człowieka, który to przeżył ... Nie dawno nie wiele mi brakło, żeby ktoś pisał tak o mnie ... Dwóch skutersów, jeden na wózku, a drugi nie wiadomo ... Przykro mi, że to tak się skończyło, jedno wiem będziesz świetnym lekarzem ... (***)

2009-08-14 11:58:45 beebas

... [*] Cholera... ja już nie chcę motocykla... jak czasem niewiele potrzeba... ech...

2009-08-14 08:48:20 Toksyczny.

Wracam z rana z Pracy, wchodze na scigacz.pl i widze świeczke. Czytam twoj tekst i powoli łzly napływaja mi do oczu, szkoda człowieka. [*]
Dzięki za przypomnienie co to znaczy żyć i dzięki że się otworzyłeś. Tak mało brakuje do znieczulicy. Powodzenia na Studiach.

  • Dodaj komentarz