Fajne Podoba mnie się :)
Najnowsze komentarze
miRO_SV
do: I had a dream...
do:
traumatyczne przeżycie... szkoda c...
do:
Szkoda, że już nie piszesz...Bardz...
do:
Śnieg stopniał a tutaj cicho sza....
do:
Więcej komentarzy
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa nie ...
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>
09.07.2009 19:28
Dramat w 3 aktach
Jak w tytule...
Dramat w 3
aktach
Akt 1. Obywatel jednośladowy (nie mylić z MOTOCYKLISTĄ !!!)
Bo kto na drodze swej agresji i kompleksom upust daje, ten sam na siebie wyrok wydaje...
-Jeszcze chwila... Zaraz... Już 9?
Sobota?
Nasz bohater kieruje swe kroki do okna.
-Sucho... W końcu sobie pozapier****m !!!
W stanie wzmożonego napięcia Szymon kieruje swe kroki do stajni, gdzie stoi rumak jego wierny Yamahą R-łaną zwany, niestety niezbyt zadbany, grzywą z przetarć odrapany, a łańcuch jego smutnie na wietrze powiewa...
-No dziś ostro przypałujemy!
Szymon klepie R-łana swego po grzbiecie jego, ale brak w tym delikatności i do rumaka miłości, ruch ten bardziej przypomina cios, agresją wypełniony...
Bohater nasz Złotogłowy klucz przekręca i po chwili słychać prychnięcie rumaka, ale smutne jest ono, tak jakby przeczuwał, że złego ich coś spotka na dzisiejszej krucjacie...
-Od pierwszego! Jesteś gotowy? Nieważne i tak jedziemy...
I siada Szymon na wiernym R-łanie, a zbroję jego dresem zwaną rozciąga mięsień gęsto ułożony i na siłowni w pocie czoła wyrobiony... Na łyse swe lica zakłada przyłbicę... I gotowi są wyruszyć na podboje...
Szanuj rumaka swego i siebie samego, a nie spotka cię nic złego.
- Co to ma być? 40? tylko mięczak tyle by jechał !!!
I w furii swojej Szymon Złotogłowy odkręca manetkę do ponad połowy... A R-łan jako, że wierny z pewną niechęcią ruchy manety na koło przekazuje...
- To lubie! 140 km/h, zaraz co to? skrzyżowanie i czerwone światło? niedoczekanie!
To myśląc nasz bohater odkręca... A na skrzyżowanie już wjeżdża... tir rozpędzony i ostatkiem sił Szymon omija i w przypływie adrenaliny palec swój środkowy wznosi w geście zwycięstwa.
- Ty śmieciu myślałeś, że się zatrzymam... to droga a nie przedszkole!
Zauważywszy niewiastę ubraną w suknię do kolan naciąganą, Szymon unosi przód R-łana i do galopu go goni... a przed nimi przejście dla pieszych.
- Spierd***ć!
Tyle tylko zdążył wykrzyczeć, jak przemknął tuż przed ludźmi przerażone lice...
- No prosze prosze pan w tico... żesz ty! zaraz ci pokaże...
I rwie znów swego rumaka do galopu, bez migacza wyskakuje z samochodu boku...
A tico nagle zmienia swe położenie na bardziej lewe... Omijał dziurę?
Słuchać nie chciałeś Szymonie Złotogłowy i tak zakończyłeś swe łowy...
Akt 2. Obywatel wielośladowy (nie mylić z KIEROWCĄ !!!)
Kto nie szanuje innych, ten sam siebie ma za szmatę...
- Cholera w sobote do pracy... jak ja nienawidze swojego życia
I nagle krzyczy zdziwiony.
- Co to za kaszalot?! a to moja stara... jak ja nienawidze swojego życia
I idzie na parking, gdzie już na niego czeka czterokołowy potwór z silnikiem "prawie" jak z Jumbo Jeta.
- Zapal gruchocie... no dalej kurde... jak ja nie nawidze mojego życia...
I równie nieoczekiwanie zapala turbinę i rusza do pracy by wspiąć się na drabinę... kariery.
Kompleks swój zostaw w domu, by nie zagrażał nikomu...
I toczą się.
- O ty dawco jeden!
Nagle jakby od niechcenia, bo w zwyczaju tak nie miał, spojrzał w lusterko lewe... I kogo tam dostrzegł ? a jakże - Szymona Złotogłowego...
- Ja ci zaraz pokaże! tylko spróbuj mnie wyprzedzić... no dalej !!!
A potwór Zbyszka puszkowego, mrugnął tylko smutnie kontrolką oleju, jakby zdawał się mowić: nie rób tego! nie chce!
- No podjedź!
I coraz bardziej czerwony Zbyszek, w lusterku obserwował, jak się zbliżą...światło...
Gdy już R-łan był w odległości bliższej niż dalszej, Zbyszek siłą swą całą, a krzepę miał niemałą, kierownicą odbił na lewo... gdyby tego nie zrobił, nie wpadł by w dziurę, która złośliwością swą martwą, spowodowała, że tico wprost na rumaka Szymona się rzucił...
I upadł Szymon wprost pod koła z przeciwka jadącego tira... którego wcześniej ominął, a Zbyszek ze strachu, na prawo odbił i na latarni żywot swój znienawidzony skończył...
Kolejny stracony, z własnej głupoty...
Akt 3. Koniec
Gdzieś na dole, gdzie temperatury przekraczają norme...
Się spotkali...
- Przepraszam... nie powinienem był zajechać...
Zbyszek zawstydzony wykrztusił...
- Ja też przepraszam... jechałem za szybko...
Momentalnie odpowiedział Szymon.
Chór
A gdyby tak pomyśleli wcześniej...
Akt 1. Obywatel jednośladowy (nie mylić z MOTOCYKLISTĄ !!!)
Prologos
Bo kto na drodze swej agresji i kompleksom upust daje, ten sam na siebie wyrok wydaje...
Epeisodion 1
-Jeszcze chwila... Zaraz... Już 9?
Sobota?
Nasz bohater kieruje swe kroki do okna.
-Sucho... W końcu sobie pozapier****m !!!
W stanie wzmożonego napięcia Szymon kieruje swe kroki do stajni, gdzie stoi rumak jego wierny Yamahą R-łaną zwany, niestety niezbyt zadbany, grzywą z przetarć odrapany, a łańcuch jego smutnie na wietrze powiewa...
-No dziś ostro przypałujemy!
Szymon klepie R-łana swego po grzbiecie jego, ale brak w tym delikatności i do rumaka miłości, ruch ten bardziej przypomina cios, agresją wypełniony...
Bohater nasz Złotogłowy klucz przekręca i po chwili słychać prychnięcie rumaka, ale smutne jest ono, tak jakby przeczuwał, że złego ich coś spotka na dzisiejszej krucjacie...
-Od pierwszego! Jesteś gotowy? Nieważne i tak jedziemy...
I siada Szymon na wiernym R-łanie, a zbroję jego dresem zwaną rozciąga mięsień gęsto ułożony i na siłowni w pocie czoła wyrobiony... Na łyse swe lica zakłada przyłbicę... I gotowi są wyruszyć na podboje...
Stasimon 1
Szanuj rumaka swego i siebie samego, a nie spotka cię nic złego.
Epeisodion 2
- Co to ma być? 40? tylko mięczak tyle by jechał !!!
I w furii swojej Szymon Złotogłowy odkręca manetkę do ponad połowy... A R-łan jako, że wierny z pewną niechęcią ruchy manety na koło przekazuje...
- To lubie! 140 km/h, zaraz co to? skrzyżowanie i czerwone światło? niedoczekanie!
To myśląc nasz bohater odkręca... A na skrzyżowanie już wjeżdża... tir rozpędzony i ostatkiem sił Szymon omija i w przypływie adrenaliny palec swój środkowy wznosi w geście zwycięstwa.
- Ty śmieciu myślałeś, że się zatrzymam... to droga a nie przedszkole!
Zauważywszy niewiastę ubraną w suknię do kolan naciąganą, Szymon unosi przód R-łana i do galopu go goni... a przed nimi przejście dla pieszych.
- Spierd***ć!
Tyle tylko zdążył wykrzyczeć, jak przemknął tuż przed ludźmi przerażone lice...
- No prosze prosze pan w tico... żesz ty! zaraz ci pokaże...
I rwie znów swego rumaka do galopu, bez migacza wyskakuje z samochodu boku...
A tico nagle zmienia swe położenie na bardziej lewe... Omijał dziurę?
Stasimon 2
Słuchać nie chciałeś Szymonie Złotogłowy i tak zakończyłeś swe łowy...
Akt 2. Obywatel wielośladowy (nie mylić z KIEROWCĄ !!!)
Prologos
Kto nie szanuje innych, ten sam siebie ma za szmatę...
Epeisodion 1
- Cholera w sobote do pracy... jak ja nienawidze swojego życia
I nagle krzyczy zdziwiony.
- Co to za kaszalot?! a to moja stara... jak ja nienawidze swojego życia
I idzie na parking, gdzie już na niego czeka czterokołowy potwór z silnikiem "prawie" jak z Jumbo Jeta.
- Zapal gruchocie... no dalej kurde... jak ja nie nawidze mojego życia...
I równie nieoczekiwanie zapala turbinę i rusza do pracy by wspiąć się na drabinę... kariery.
Stasimon
1
Kompleks swój zostaw w domu, by nie zagrażał nikomu...
Epeisodion 2
I toczą się.
- O ty dawco jeden!
Nagle jakby od niechcenia, bo w zwyczaju tak nie miał, spojrzał w lusterko lewe... I kogo tam dostrzegł ? a jakże - Szymona Złotogłowego...
- Ja ci zaraz pokaże! tylko spróbuj mnie wyprzedzić... no dalej !!!
A potwór Zbyszka puszkowego, mrugnął tylko smutnie kontrolką oleju, jakby zdawał się mowić: nie rób tego! nie chce!
- No podjedź!
I coraz bardziej czerwony Zbyszek, w lusterku obserwował, jak się zbliżą...światło...
Gdy już R-łan był w odległości bliższej niż dalszej, Zbyszek siłą swą całą, a krzepę miał niemałą, kierownicą odbił na lewo... gdyby tego nie zrobił, nie wpadł by w dziurę, która złośliwością swą martwą, spowodowała, że tico wprost na rumaka Szymona się rzucił...
I upadł Szymon wprost pod koła z przeciwka jadącego tira... którego wcześniej ominął, a Zbyszek ze strachu, na prawo odbił i na latarni żywot swój znienawidzony skończył...
Stasimon 2
Kolejny stracony, z własnej głupoty...
Akt 3. Koniec
Gdzieś na dole, gdzie temperatury przekraczają norme...
Się spotkali...
- Przepraszam... nie powinienem był zajechać...
Zbyszek zawstydzony wykrztusił...
- Ja też przepraszam... jechałem za szybko...
Momentalnie odpowiedział Szymon.
Chór
A gdyby tak pomyśleli wcześniej...
Komentarze : 6
2010-02-05 18:45:39
hexos
Właśnie brakuje w wielu tekstach i opiniach spojrzenia z perspektywy "katamaranów" , nikogo nie tłumaczę/bronię/obrażam po prostu ten element dodaje wiele do całości testu, pozdrawiam!
2009-07-10 23:24:32
Mosiek
Piekne. Szkoda, ze prawdziwe....
2009-07-09 21:34:05
-
dzięki :) pozdrawiam wszystkich, którym udało się doczytać do końca :)
2009-07-09 21:23:58
speedfighter636
Talenty się ujawniają :D Napisane jakżesz idealnie :D Pooozdro :)
2009-07-09 20:03:56
fylyp
genialne :) masz kolego talent - również pozdro
2009-07-09 19:45:39
bastek00
Dobre... :) Z życia wzięte. Pozdrawiam kolegę.
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (4)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (4)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)