Najnowsze komentarze
miRO_SV do: I had a dream...
Fajne Podoba mnie się :)
road do: [*]
traumatyczne przeżycie... szkoda c...
HeyyyYouuuu do: Motoholizm ?
Szkoda, że już nie piszesz...Bardz...
Żmija do: Motoholizm ?
Śnieg stopniał a tutaj cicho sza....
Googi do: Motoholizm ?
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa nie ...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

14.07.2009 02:02

Miłe milszego początki

Odkąd tylko pamiętam, zawsze wiedziałem, że będę jeździł na moto. Ciężko stwierdzić kto zaraził mnie tym bakcylem, ojciec jeździł przez wiele lat i to w czasach, gdy japoński motor był prawdziwym wydarzeniem na polskich drogach (zresztą do dziś, od czasu do czasu „pożyczy” CBRkę na przejażdżkę do młodości), wujkowie też jeździli, swego czasu (miałem chyba 10 lat) wielkie wrażenie zrobił na mnie fioletowy GSX600F, który „był w rodzinie”. Tak więc pewne było, że prędzej czy później ja też „zachoruję” na moto.

I tak trwałem sobie w tym, na razie „teoretycznym” zauroczeniu, a mój pokój wypełniał się plakatami Zx’ów, Gixx’ów i Fireblade’ów. Na półce nad biurkiem stał krwistoczerwony Dukat, który można chyba uznać za mój pierwszy w życiu motocykl :) Pamiętam, że w owym czasie sam widok motocykla, sprawiał na mnie piorunujące wrażenie.
W końcu nadszedł ten dzień, który rozpoczął trwającą do dziś moją przygodę z moto.
Dla 13latka egzamin na kartę motorowerową to przeżycie, którego doświadczyłem później dopiero przy zdawaniu na prawko. Teorię zdałem bez większych problemów, ale nie ma co się chwalić zważywszy na to, że zdawaliśmy u plastyczki, a atmosfera na sali, była, mówiąc delikatnie – luźna. Potem przyszedł czas szukania miejsca, gdzie uda się zdać praktykę. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Koniec końców z pomocą rodziców, którzy wspierali mnie w moim dążeniu do realizacji marzeń, udało się znaleźć szkołę, która zorganizowała plac, motorower i egazaminatora-policjanta. Termin został określony, pozostało, więc tylko czekać i zdać.

Dzień egzaminu. Pamiętam ten stres, połączony z podekscytowaniem, czekając na swoją kolej myślałem, że zaraz wybuchnę z radości. Niewiele pamiętam z samego zdawania, ale ponoć byłem blady jak ściana, w końcu pierwszy raz na 2 kołach to dość traumatyczne przeżycie. Wykręciłem 8, przejechałem łuk, zrobiłem co miałem zrobić i pozostało czekać na wynik. Minuty dłużyły się jak godziny, a napięcie w tłumie zdających narastało. W końcu pan policjant uznał, że dość wycierpieliśmy, więc przystąpił do odczytania tych, którym się udało. Jak się pewnie domyślacie, zdałem :) Nawet nie spróbuję nazwać tego co wtedy czułem.I tak z pasjonata stałem się motocyklistą.

Kolejne kilka tygodni upłynęły mi na szukaniu odpowiedniej do poziomu doświadczenia (0) maszynki. RSki, NSRki, TZRki śniły mi się po nocach. Wybór padł na niebieską Yamahę TZR 50, wyhaczoną za całkiem przyzwoitą sumkę. Już jadąc w celu obejrzenia TZRy, wiedziałem, że nie wrócę bez niej. Na miejscu było jeszcze gorzej, jak tylko zobaczyłem to 2kołowe cudo, myślałem tylko o tym, żeby jej dosiąść. Formalności nie zajeły dużo czasu i ani się obejrzałem i już moto stał na „pace”. 300 km do domu upłyneły mi na dokładnym studiowaniu serwisówki i zastanawianiu się jak w ogóle to cudo samemu odpalić.

Później moto stało przez tydzień na parkingu, a ja codziennie je odwiedzałem, siadałem i czekałem na przypływ odwagi. I pewnego ranka postanowiłem, że czas w końcu użyć TZRki do tego do czego została stworzona. Siedząc już na moto i podpierając się chwiejnie nogami, zacząłem trochę żałować mojego żelaznego postanowienia. Ale skoro już „wykulałem” sprzęta, to głupio byłoby znów go odstawić, tym bardziej, że sąsiedzi już zajęli honorowe miejsca na parapetach swoich okien. Jak mus to mus. Rozruszałem rozrusznik, nagrzałem silnik. Z coraz większym niepokojem wsłuchiwałem się w pracę silnika. Drżącą ręką chwyciłem dźwignię sprzęgła, wrzuciłem jedynkę i… zdechł. Znów odpaliłem silnik, wrzuciłem jedynkę i tym razem, troszkę bardziej wychylajać prawą rękę, ruszyłem. Ten pęd powietrza, uczucie wolności… wiedziałem, że tak łatwo się z tego nie wyleczę. Przejechałem całą długość parkingu i dumny jak paw wróciłem do domu. Tej nocy nie mogłem zasnąć…

Komentarze : 7
2009-12-07 18:27:21 Dawid

Ahhh piekny :]
Jeszcze tylko tydzień i też bede miał podobną za 3.5 koła od kumpla ;P.Tylko musze zdać za 3 dni na karte motorowerową...
Pozdrawiam :)

2009-08-22 09:45:17 Marekku

"Dla 13latka egzamin na kartę motorowerową to przeżycie, którego doświadczyłem później dopiero przy zdawaniu na prawko." Ja karty motorowerową nie dostałem bo na nią nie zdałem bo na egzaminie potrąciłem policjanta ^^ A kiedyś na wsi wjechałem i przewaliłem drewniany płot sąsiada na ''komarku'' - Romecie ;p Moto chyba nie są dla mnie ^^

2009-08-17 23:54:23 Toksyczny

Miałeś lepiej przyjacielu. U mnie od dziecka panowało przeświadczenie że motor to śmierć i zło. Pasje moge realizować dopiero teraz :)

Pozdrawiam

2009-07-14 19:12:38 Michał Mikulski

Bleee.... Pastyki... Notabene, to całkiem niezłe pierwsze moto. Domyślam się, że jestem młodszy, a ja zaczynałem od poczciwych motorynek, czasem tylko jeżdżąc Simsonem kolegi :). Ukrywać jednak nie będę: mi TZRki po nocach kiedyś też się śniły. Nooo, do czasu kiedy zaczął mi się śnić po nocach dowolny model KTMa ;).

2009-07-14 11:46:18 speedfighter636

Właśnie chcę się przesiąść na TZR-ke ...

2009-07-14 08:15:00 SAJU

Znamy, rozumiemy ;-)

2009-07-14 08:15:00 SAJU

Znamy, rozumiemy ;-)

  • Dodaj komentarz